czwartek, 24 marca 2011

Na Rysy w jeden dzień - 2499 m.n.p.m

Widok z najwyższego szczytu Polskich Tatr........

Podejmując wyzwanie zdobycia najwyższego szczytu Polskich Tatr w jeden dzień, nie możemy wyjść z Palenicy Białczańskiej później niż godzina 7.00. Wędrówkę rozpoczynamy właśnie z tego miejsca - parking  (pamiętajmy, że kosztuje on około 20 zł). Wycieczka nie będzie krótka, więc należy prawidłowo rozłożyć siły.

Trasę najlepiej podzielić ją na cztery odcinki:
1. Wyjście z parkingu na Łysej Polanie i dojście do Morskiego Oka
2. Wyjście z Morskiego Oka i dojście do Czarnego Stawu
3. Z Czarnego Stawu na Bulę pod Rysami
4. Z Buli na szczyt!

Widok na Morskie Oko :)
Odcinek pierwszy - nasz rekord to 1,35 h. Na początku dosyć monotonna trasa, która wije się asfaltem, aż do Wodogrzmotów Mickiewicza. Od tego miejsca istnieje możliwość skrócenia czasu marszu, wykorzystując skrót przez las. I tu istnieje możliwość pościgania się z końmi zakopiańskimi, które wyciągają pod górę wozy wypełnione "wygodnymi" turystami. Miny ludzi, którzy wygodnie siedzą na wozie, a my ich wyprzedamy są BEZCENNE. Zdecydowanie polecamy, ale taka opcja tempa wymaga odpoczynku nad Morskim Okiem, chociaż jest bardzo wskazaną zaprawą - rozgrzewką przed finałowym podejściem. Ten odcinek kończymy w schronisku nad Morskim Okiem, gdzie koniecznie spożywamy śniadanie przed czekającym nas wysiłkiem....


Tafla Morskiego Oka oraz schronisko widziane z drugiej strony.
Mijany mini wodospad, obchodząc Morskie Oko z prawej jego strony.......
Widok na taflę Czarnego Stawu.
Odcinek drugi - wychodzimy z Morskiego Oka i obchodzimy jezioro z lewej lub z prawej strony, w zależności od naszych preferencji - my wybraliśmy drugą z opcji. Ten odcinek nie wymaga dużego wysiłku, ponieważ nie pokonujemy różnicy wzniesień. Śniadanie ma więc czas ułożyć się  w naszych żołądkach - do najbliższego podejścia mamy około 20 minut spaceru lub jak kto woli około 15 minut marszu. W końcu dochodzimy do podejścia nad Czarny Staw i w tym miejscu musimy zebrać siły - czeka nas bowiem około 20 minut pięcia się w górę kamiennymi schodami. Zachowując dobre tempo można sprawnie osiągnąć cel, jednak musimy nastawić się na spory wysiłek, gdyż przewyższenie wynosi 188 metrów. Po pokonaniu licznych kamiennych stopni przed naszymi oczami ukazuje się Czarny Staw (1583 m.n.p.m), który swoją nazwę zawdzięcza cieniom rzucanym przez szczyty i sinicom występującym w jego wodach. Przed rozpoczęciem odcinka trzeciego - wersja dla wygodnych -  w krzewach kosodrzewiny można zostawić plecak, pod warunkiem, że wracamy tą samą drogą :) Nie polecamy tego jednak, gdyż w razie załamania pogody, czy wypadku zawartość naszego plecaka może okazać się bezcenna, więc my zabieramy go ze sobą, choć wiemy, że takie praktyki są stosowane........

Zaduma nad Czarnym Stawem.... :)

Z Czarnego Stawu na Rysy 3h 20 minut......
Czarny Staw......

Nad Czarnym Stawem pod Rysami......
Tafla Czarnego Stawu .......
W kierunku Buli, obchodzimy Czarny Staw......
Odcinek trzeci - Czarny Staw obchodzimy bokiem (jego lewą stroną) i rozpoczynamy wędrówkę w kierunku Buli pod Rysami. Na początku trawersujemy niewielkim wzniesieniem, aż do stromych kamiennych głazów, które prowadzą nas prosto na Bulę pod Rysami (2054 m.n.p.m). Przewodnicy górscy twierdzą, że jeśli wędrowca jest w stanie przezwyciężyć trud wejścia na Bulę, będzie potrafił osiągnąć upragniony szczyt Rysów. Jeśli do Buli natomiast dochodzimy w bólach i z trudem, to lepiej rozważyć zejście, a tym samym powrót. Pamiętajmy, że z Czarnego Stawu na Bulę podchodzimy stosunkowo niedługo, gdyż około 40 minut, ale UWAGA!!! mamy 471 metrów przewyższenia, więc to już nie są przelewki :) Dobre rozłożenie sił i ocena swoich umiejętności to podstawa, by podjąć się dalszej wspinaczki....

Wodospad na przeciwległej ścianie naszej wspinaczki i tęcza, która się na nim utworzyła :)
Podejście na Bulę pod Rysami.
Strome podejście z Czarnego Stawu na Bulę pod Rysami.....
Widok na Morskie Oko i Czarny Staw.
Na Buli pod Rysami - 2054 m.n.p.m
Odcinek czwarty, czyli po łańcuszku do celu :) Kiedy przejdziemy Bulę za niedługi czas rozpoczyna się wędrówka po łańcuchach. A więc zaczynamy mniej pracować nogami, a większego wysiłku wymagamy teraz od mięśni naszych rąk. Uwaga! Na mapach turystycznych, przy trasie na Rysy zaznaczone są dwa miejsca niebezpieczne z użyciem łańcuchów. Nie znaczy to jednak, że tylko w tych dwóch miejscach napotkamy ubezpieczenia. Jest ich o wiele więcej, ale  pozostałe wytrawny wędrowiec może pominąć i piąć się w górę bez ich użycia. Pokonując wyznaczone odcinki trasy z łańcuchami i klamrami pamiętać należy o przestrzeganiu kilku zasad:

  • nie schodzić z wyznaczonej trasy, gdyż na zboczach znajduje się wiele luźnych kamieni, które stwarzają ogromne niebezpieczeństwo dla osób poniżej wędrujących - Pamiętajmy, że turyści górscy nie noszą kasków!!!
  • na jednym odcinku łańcucha powinna znajdować się tylko jedna osoba - nie wolno szarpać łańcuchem, który trzyma inna osoba,
  • w przypadku korków, które zdarzają się w sezonie letnim należy przepuszczać się nawzajem - raz osoby wchodzące a raz osoby schodzące,
  • warto mieć rękawiczki (mogą być rowerowe),
  • jeśli nie czujemy się bezpiecznie na łańcuchach lub nie możemy się wyprostować, jeszcze jest czas, aby spokojnie zrezygnować i zawrócić.
  • brawura nie jest wskazana!
Fragment szlaku tuż przed odcinkiem, gdzie zaczynają się ubezpieczenia........

W dole Morskie oko oraz Czarny Staw........
 

Ania bez rękawiczek....... duży błąd ;)

Momentami spore ekspozycje - tutaj przepuszczamy turystę schodzącego z góry........

Do celu...

Przejście ubezpieczonego odcinka zajmuje nam 1h 40minut i kończy się półką skalną oraz sporą ekspozycją. W tym miejscu, w przypadku nasilonego ruchu tworzy się korek, który przeczekujemy obserwując szczyt Rysów obsadzony turystami - jest na wyciągnięcie ręki. Po lewej stronie mamy najpiękniejszy widok na Ganek, który kończy Dolinę Białej Wody. Należy w tym miejscu zachować szczególną ostrożność, gdyż stoimy na skarpie około 200-metrowej, a razem z nami tłum innych osób. Po około 15  minut oczekiwania przechodzimy półkę i ostatnimi łańcuchami wdrapujemy się na szczyt Rysów od strony Polskiej. Pamiętajmy, że Rysy mają umownie dwa szczyty:

- Polski - 2499m.n.p.m
- Słowacki - 2503m.n.p.m.
Szczyt Rysów, a my w kolejce.....

Prawie szczyt....
Krzyż, którego obecnie już nie ujrzymy na szczycie.......


Ganek widziany ze szlaku na Rysy.......




Widok ze szczytu...
Schodzimy tą samą trasą ........
Z jednego szczytu na drugi, można się przedostać, ale w sezonie musimy chwilę odczekać, gdyż naprawdę są tam tłumy. Obecnie nie spotkamy już na szczycie krzyża, który nielegalnie wieścił o zdobyciu najwyższego szczytu w Polsce.
Do zobaczenia na szlaku.......... ;)
Dane informacyjne o zdobytym szczycie:

- różnica wzniesień - 1610m
- czas przejścia  6.10h w górę / 5h w dół  (31/16 pkt GOT)
- specyfikacja - T.01
- stopień trudności - bardzo trudna, ekspozycje!!!

A&S


Widmo Brockenu, czyli spotkanie twarzą w twarz....

Źródło: http://www.flickr.com
....Nasza wędrówka trwa. Maszerujemy już kilka godzin. Wyszliśmy wysoko, jest słoneczny piękny dzień. I nagle na naszej drodze pojawia się.... WIDMO. 

Źródło: http://www.zgapa.pl/zgapedia/Widmo_Brockenu.html
Źródło: http://www.flickr.com

 Widmo...... Często jest większe od nas! i otoczone tęczową obwódką, tzw. glorią. Co to takiego... Zjawa, zmora - to chyba pierwsza myśl każdego niedoświadczonego wędrowca. Okazuje się, że to żadne nadprzyrodzone siły. To po prostu MY. To nasze odbicie na chmurze znajdującej się poniżej naszego położenia. Kiedy znajdziemy się na linii pomiędzy Słońcem, a chmurą położoną poniżej nas samych, istnieje duże prawdopodobieństwo, że  ujrzymy WIDMO BROCKENU, bo tak własnie nazywa się to zjawisko. 


Źródło: http://www.flickr.com
Najczęściej efekt potęgowany jest przez to, że widmo jest zdecydowanie większe od nas samych. Jest to pozorne powiększenie, gdyż projekcja naturalnej wielkości naszego cienia na tle oddalonych gór sprawia, iż wydaje się on powiększony.... 


Źródło: http://www.flickr.com

Źródło: http://www.flickr.com

Źródło: http://www.flickr.com
Istnieje wśród taterników przesąd, że "spotkane" raz widmo zwiastuje, iż obserwator zginie w górach. Jednak trzy razy widziane widmo odczynia czar. :) Zjawisko wzięło swoją nazwę od szczytu Brocken w górach Harz, gdzie najczęściej było obserwowane. Pierwszy raz opisane w 1780r. - autor: Johann Esaias Silberschlag. 

a&s


środa, 23 marca 2011

Przygotowanie do podróży


Najważniejszą sprawą - kluczową przed każdym wyjściem jest przygotowanie do podróży. Nie chodzi tu głównie o sprzęt, ale także o towarzystwo :) Tak, tak właśnie. Dobry kompan to klucz do wspaniałej wspólnej przygody. Dlatego warto zadbać o dobre towarzystwo. Takie - na które można liczyć w każdej sytuacji. Pewnie, jeśli ktoś woli samotne podróże, to sprawę tę odkłada na bok, ale my zdecydowanie polecamy przygody zbiorowe, a przynajmniej w parach :) Ok. Mamy towarzystwo, więc czas zabrać się do przygotowań.

My w pierwszej kolejności zawsze SPRAWDZAMY POGODĘ. Nie chodzi bowiem o to, aby wyjść w słoneczny poranek, a potem zbiegać z grani w strugach deszczu, chociaż taka przygoda jest równie fascynująca.... Jednak zawsze warto sprawdzić aurę, szczególnie jeśli wybieramy się w wyższe partie gór. Polecamy strony pogodowe, a w szczególności ICM. Nigdy nie opieramy się na wersji telewizyjnej. Niestety rzadko się sprawdza!

OPRACOWANIE TRASY i dostosowanie jej do możliwości CAŁEJ grupy osób, z którymi idziemy. Warto pamiętać, że czas przejść podany w poradnikach, przewodnikach i na mapach turystycznych jest liczony najczęściej bez odpoczynków, a przecież każdy z nas tego prędzej czy później będzie go potrzebował. Więc warto mieć zapas - przynajmniej godzinę. Chyba, że nastawiamy się wyłącznie na marsz, z krótkimi przerwami, wówczas godzina to za długo, wystarczy 30 minut.


Poza tym w plecaku nie może zabraknąć MAPY, oczywiście odpowiednią do wybranej trasy. Nigdy nie wiemy, czy nie będziemy musieli wracać inną drogą, a w jaki sposób ją znajdziemy?! Oczywiście po drodze spotkamy wiele rogaczy informacyjnych, ale czy na pewno będziemy wiedzieć którą trasą zejść, jeśli rogacze często wskazują cele pośrednie. A więc nie!! Bez mapy nie poruszamy się po górach.

Mimo wcześniejszego opracowania trasy, mapa w trakcie drogi często się przydaje :)

CO WRZUCIĆ DO PLECAKA?  No właśnie co... Nie wyobrażamy sobie wyjścia bez ciepłego swetra, czapki i rękawiczek - jeśli wybieramy się wyżej. Oczywiście nie wyobrażamy sobie też wyjścia w jeans'ach, ale to już według wygody i uznania. Osobiście uznajemy tylko odzież nieprzemakalną. Polecamy więc każdemu na całodniowe wycieczki bukłak - świetna sprawa i rozwiązanie gdy czas nagli, a do przejścia dużo :) Ten sposób "podawania wody" jest wygodny i co najważniejsze nie wymaga zatrzymywania się. Tutaj uwaga na wycieczki zimowe - rurka lubi zamarzać, więc trzeba wodę trochę ubogacić - np. rumem. Oczywiście z umiarem ;) Jak jesteśmy przy temacie wody do picia to zdecydowanie polecamy wodę z sokiem, choćby niewielką ilością. Nasz organizm inaczej traktuje wodę czystą, a inaczej wodę uszlachetnioną. Już niewielka ilość soku powoduje, że woda nie zostanie przez nas "przelana", ale przetrawiona :)

Mamy więc już odpowiednie ubranie i bukłak. TERAZ BUTY. Bardzo ważna sprawa - nie adidasy. Nie dlatego, że mamy coś przeciwko paskom, ale dlatego, że mają zbyt miękką podeszwę. Adidasy nie nadają się do chodzenia po kamieniach, szyszkach, konarach - których to jest od groma na górskich ścieżkach. Już nie wspominając o kałużach i błotnistych odcinkach. W każdym razie buty z twardą podeszwą, buty nieprzemakalne - nie adidasy i oczywiście nie japonki, ani szpilki....... :)

Nasz plecak jeszcze nie jest gotowy.... Pamiętajmy, aby wrzucić do niego PODRĘCZNĄ APTECZKĘ (konieczny jest plaster, środki przeciwbólowe i w lato środek odstraszający owady). To jest podstawa. 

W plecaku oczywiście musimy mieć także PROWIANT. Oczywiście istnieje możliwość posiłkowania się "kartą dań" w napotkanych schroniskach, ale nie zawsze schroniska się pojawiają. I tutaj znowu przydaje się mapa. Mój mąż zawsze zabiera ze sobą czekoladę i piwo. Ta pierwsza dodaje energii, a to drugie - zdecydowanie doskonale smakuje na szczycie góry, na którą wdrapywaliśmy się 3 godziny. Polecam - oczywiście tylko dla dorosłych...

Czy jesteśmy już gotowi? Prawie tak... Pamiętajmy, jeśli poruszamy się samochodem, parkingi niestety kosztują i to często sporo. Tak jak wejścia do parku. Więc musimy mieć ze sobą trochę GOTÓWKI.

Nie zapominajmy także o NAKRYCIU GŁOWY zarówno w zimie jak i w lato. W górach słońce daje popalić, a i wiatr potrafi splatać nam niezłego figla - odmrażając uszy.

Jest jeszcze jedna rzecz, bez której my nie ruszamy się z domu. KIJKI! Oczywiście to według uznania, ale zdecydowanie polecamy. Kijki trekkingowe. Są doskonałym odciążeniem stawów i naprawdę zwiększają tempo marszu, nadając mu rytm.

W takim razie zwarci i przygotowani możemy wyruszać, obyśmy niczego nie zapomnieli. Warto się za progiem zatrzymać i zastanowić dwa razy.... Czasami w górach chusteczka do nosa jest po prostu zbawienna...

Szerokiej drogi
i pamiętajmy

Nie wychodzimy bez uśmiechu i dobrego humoru :)
a&s

>