niedziela, 10 sierpnia 2014

Shutlingsloe, czyli eksploracja Peak District....

Tym razem zapraszamy do Wielkiej Brytanii. Spoza granic Polski, posty będziemy zamieszać zarówno w języku polskim na gorskiewojaze.blogspot.com, jak i w języku angielskim na mountainsexplorer.blogspot.co.uk. Która wersja Wam bardziej odpowiada, tam też zapraszamy. Dzisiaj  całodniowa wycieczka z dziećmi lub samotny spacer po Peak District... Zapraszamy do lektury.


Shutlingsloe - 506 m.n.p.m
Shutlingsloe (506 m.n.p.m), położone w Wielkiej Brytanii na terenie Peak District National Park, określane jest wśród angielskich traperów mianem "Matterhorn z Cheshire". Jest to naprawdę piękne miejsce, z ciekawymi widokami, choć na ekspozycje, czy większy wysiłek nie mamy co liczyć. Wysokość Shutlingsloe porównać możemy do polskiej Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, ale przewyższenie, które trzeba pokonać prawie do Kościelca :D

Żródło: rightmove.co.uk - Na zdjęciu okolie ulicy Holehouse Lane.
Naszą wycieczkę zaczynamy, jak zwykle rano, z parkingu w pobliżu Tegg's Nose Wood. Aby się tam znaleźć musimy opuścić miejscowość o nazwie Langley Village i podążać ulicą Holehouse Lane do jej końca, gdzie znajdziemy parking... Miejsc parkingowych nie jest za wiele, ale trasa także nie jest często uszczęszczana, więc napewno gdzieś uda nam się zostawić samochód. Poza tym wielkim plusem parkingu jest to, że jest darmowy :)

Widok z okolic parkingu na Tegg's Nose Reservoir.
Najbliższy parking Tegg's Nose i początek naszej wędrówki.
Z parkingu możemy podążać za kilkoma szlakami. Jeden z nich prowadzi na wzgórze Tegg's Nose, który to jest naszym celem  pośrednim. Nie sposób szukać w Anglii szlaków znakowanych kolorami. Szlaki mają swoje nazwy i zazwyczaj są dobrze oznaczone. Podkreślamy "zazwyczaj", gdyż czasami trzeba się dobrze rozejrzeć, by dostrzeć znak wyryty na drzewie lub pobliskim kamieniu. Zdarza się, iż bywają wątpliwości z ich odczytaniem, więc bez mapy, ani rusz :)

Rogacz w UK
Rogacz polski dla porównania :)
Rogacz słowacki dla porównania :)

Zaraz przy końcu parkingu - na skraju lasu - znajduje się rogacz informujący nas, że na szczyt Tegg's Nose mamy około 20 minut marszu (wolnym tempem). Na początku wchodzimy po schodach, które nie są zbyt wysokie. Idziemy przez las, a po około 10 minutach wychodzimy na rozległą polanę, gdzie wypasają się krowy i owce. Stąd idziemy pod górę i po 10 minutach jesteśmy na szczycie Tegg's Nose. Szczyt ten, położony jest na wschód od wzgórza Macclesfield w Cheshire. Jego wysokość wynosi 380m.n.p.m. Leży na zachodnim skraju Peak District, choć poza granicami Parku Narodowego.

Proponowana trasa to propozycja dla całych rodzin....
Tegg's Nose Reservoir.
Każdy może pokonać szczyt :)




Przyjemne miejsce na odpoczynek w ciszy i spokoju...
Widok na sztuczne zbiorniki wodne: Bottoms Reservoir i Tegg's Nose Reservoir.

Kamienna ławeczka na szczycie Tegg's Nose.
Szlak Tegg's Nose - wszystko się zgadza, mrowie owiec po drodze :)

Na szczycie można odpocząć na kamiennej ławce i upajać się pięknymi widokami. Miejsce to, doskonałe jest na wyciszający spacer lub uprawianie jogging'u - spotkaliśmy kilka osób, wielu towarzyszyły psy, tak jak i nam :) Warto tutaj podkreślić, iż na terenie parków narodowych w Wielkiej Brytanii, psy są mile widziane, choć bywają miejsca, gdzie mogą poruszać się tylko na smyczy, np. rezerwaty małych ptaków.... Właściwie Anglicy kochają psy, więc mogą one wejść praktycznie wszędzie....



Z Tegg's Nose możemy podziwiać widoki rozpościerające się na Macclesfield Forest, szczyt Shutlingsloe który jest drugim najwyższym punktem w Cheshire, a także na wieżę telekomunikacyjną znajdującą się na szczycie Sutton Common i Kanał Macclesfield. W pogodne dni można zobaczyć nawet szczyty walijskich Wzgórz, a na wschód Liverpool i równinę Cheshire. Z Tegg's Nose możemy dokładnie przyjrzeć się dwóm ważnym w tym obszarze zbiornikom wodnym. Są to: Bottom Reservoir, który wybudowany został w 1850 roku oraz jego młodszy brat Tegg's Nose Reservoir zbudowany nieco później, w 1871 roku. Oba zbiorniki używane były  do regulowania i dostawy wody do fabryk w pobliżu Langley Village.



Zabytkowe wyposażenie kamieniołomu zachowane w bardo dobrym stanie...
Tegg's Nose to nie tylko łąki, pola uprawne i lasy liściaste, ale także rozległe torfowiska. Cały szczyt jest bardzo bogaty we florę i faunę. Nazwa szczytu prawdopodobnie pochodzi od "Tegge za Naze", gdzie "Tegge" może być nazwą wczesnych nordyckich osadników lub może także odnosić się do owiec ("TEG"), podczas gdy "Nos" prawdopodobnie odnosi się do południowego cypla, który swoim kształtem owy nos nieco przypomina. W kwestii nazewnictwa nie znaleźliśmy jednego konkrtnego wyjaśnienia, więc przyjmijmy, że etiologia jest gdzieś pomiędzy powyższymi :) 


Z tego miejsca udajemy się prosto, podążając za ścieżką. Warto tu bowiem zaznaczyć, że w UK szlaki często nie są konkretnie wyznaczone, a więc ścieżka jest często czymś niezwykłym. Co to dla nas oznacza? A bowiem to, że czasami możemy ujrzeć widok nadchodzących turystów, którzy podążają z różnych stron i różnymi ścieżkami, w tym samym kieurnku. Było to dla nas zaskoczeniem, gdyż jesteśmy przyzwyczajeni do szlaków-ścieżek... Można się więc pogubić - przypominamy - warto zabrać mapę.

Wracając do opisu kierujemy się na niewielkie wzgórze, by po około 10 minutach, wyjść na drogę asfaltową, gdzie będziemy skręcać w prawo. I tu kolejna nowość - szlak czasami towrzyszy drodze typowo zmotoryzowanego ruchu - to też dla nas zakakujący fakt...

Przez chwilę - około 8 minut - podążamy drogą asfaltową, a następnie ponownie skręcamy w prawo w kierunku Maccesfield Forest. Po naszej lewej stronie, mijamy restaurację z parkingiem. My nie zatrzymujemy się i nie korzystamy, gdyż odpoczynek mieliśmy na szczycie Tegg's Nose. Tutaj znowu warto podkreślić, iż opisywana trasa jest na bardzo długim odcinku rozległa i przestronna, bez towarzystwa drzew i krzewów, a to oznacza, że warto skorzystać w tym miejscu z toalety, gdyż na dalszym odcinku nie spotkamy takiego udogodnienia.

Nadal podążamy prosto i po chwili schodzimy w dół bardzo malowniczą ścieżką. To urokliwe miejsce z widokiem na rozległe farmy, gdzie wypasają się owce, krowy - a w sąsiedztwie farm charakterystycze dla tego (i nie tylko) okręgu kamienne domy oraz płoty, które pamiętają zamierzchłe czasy .....

W tym miejscu szlak dobrze oznaczony...
Fragment asfaltowej drogi...

Nasz kierunek - Shutlingsloe w tle....


Kamienna okolica :)
Uwaga - oznaczenia szlaków, czasami znajdują się w całkiem nieoczekiwanych miejscach...
Zaledwie kilka minut schodzimy w kierunku kamiennego osiedla, gdzie znajduje się tablica informacyjna. Podobno można tutaj zwiedzić jeden z domów, ale nie korzystaliśmy z tej atrakcji i podążylismy dalej - wciąż w kierunku Maccesfield Forest. Mijając kamienne oznaczenia, skręcamy w lewo, podążając za szlakiem. Przed naszymi oczami ukazują się kolejne kamienne domki oraz kolejne zaskoczenie... O proszę, szlak prowadzi przez gospodarstwo i pole na którym wypasają się owce. Trochę nas to zdziwiło, tym bardziej, że towarzyszył nam pies, ale podążylismy za szlakiem, mijając zaciekawione spojrzenia wełnianych tubylców. Całkiem zabawna sytuacja i nieco dla niektórych stresująca ;P



Szlak prowadzi przez pole i czyjeś gospodarstwo.
Ciekawe o czym myśli owca z czarną głową ?! Przyspieszamy nieco krok :)


Po około 25 minutach spaceru docieramy do lasu zwanego Maccesfield Forest. Jest to bardzo uroczy las, gdzie dominuje... cisza :) Zdecydowanie można tutaj odpocząć od miejskiego zgiełku. Istniejący las jest pozostałością Królewskiego Lasu Macclesfield, gdzie niegdyś odbywały się liczne polowania. Na tym terenie znajdują się kolejne dwa zbiorniki wodne, Trentabank i Ridgegate.

Maccesfield Forest.

Angielski rogacz.

A tutaj zniszczony fragment lasu....
Macclesfield Forest leży na zachodnim skraju Peak District, w południowo-zachodniej części - częściowo znajduje się także na terenie Parku Narodowego. Z tego miejsca na północnym-zachodzie możemy dostrzeć szczyt Tegg's Nose, a na południowym-wschodzie Shutlingsloe, czyli nasz dzisiejszy cel. Pobliskie wioski to Langley i Wildboarclough, gdyby ktoś chciał zacząć spacer z okolicy lasu.

Maccesfield Forest.
Nie zatrzymujemy się, podążając dalej po kilkunastu minutch wychodzimy z lasu. Przed nami rozległy widok na pobliskie gospodarstwa i farmy. Po naszej lewej stronie kilka zaciekawionych oczu, tym razem krów i byków. Ku radości damskiej części wycieczki, nie wchodzimy na szlak prowadzący pomiędzy bydło, ale podążamy prosto, lekko w dół w kierunku wsi i Foreset Chapel. Maszerujemy około 15 minut i dochodzimy do centrum wioski (4 domy :)) i kaplicy zbudowanej w 1673 roku.


Rozległe widoki...

Wejście na szlak prowadzący pomiędzy bydłem - na szczęście nie nasz :P



Forest Chapel - po lewej kaplica, po prawej dom nauczyciela.


Dom nauczyciela w Forest Chapel.
Z Forest Chapel do Shutlingslow pozostało nam około 1 godziny marszu. Początkowo ponownie podążamy drogą asfaltową, by po około 10 minutach dojść do skraju lasu. Od tego miejsca spacerowym tempem - około 30 minut - bez większego wysiłku, cały czas lasem, dochodzimy do parkingu. Jak więc się domyślacie, można zdobycie Shutlingsloe rozpocząć w tym miejscu, ale szkoda byłoby nie doświadczyć klimatu typowo angielskiego otoczenia.



Informacja o lesie Maccesfield Forest przy parkingu.
Z parkingu, który także ma niewiele miejsc, podążamy w pawo za rogaczem na Shutlingsloe. Początkowo ponownie idziemy asfaltem, aby po około 8 minutach przejść na szlak górski, który ciągnąć się będzie pomiędzy rozległymi polami. Podążamy bardzo miękkim, mokrym, ale zabezpieczonym podłożem, które wskazuje na obecność pobliskich wrzosowisk. Mijamy rezerwat, gdzie znajdują się tereny lęgowe ptaków - w tym miejscu wyraźne oznaczenie, aby psy trzymać na smyczy.



Stąd podziwiamy nas punkt początkowy...
Podejście na Shutlingsloe jest początkowo pozbawione większych utrudnień. Przed nami około 40 minut spokojnego marszu. Dziwne to uczucie, gdyż cel mamy bezpośrednio przed sobą i wydaje sie być bliższy, niż jest w rzeczywistości. Każde kolejne, niewielkie wzniesienie utwierdzało nas, że jeszcze kolejne niewielkie wzniesienie dzieli  nas szczytu.


Często spotykane na angielskiej ziemi atrakcje na szlaku...

Prosto przed nami upragniony szczyt....


Gdy opuszczamy rezerwat ptaków, dochodzimy do kamiennej przeszkody - nie tyle dla nas, co dla naszego czworonożnego towarzysza. To właściwie kamienne schodki, na które musimy sie wspiąć, by przekroczyć bamkę. Po pokonaniu utrudnienia, wchodzimy na szczyt, co zajmuje nam zaledwie kilka minut. Uwaga - trafiają sie luźne kamienie, więc zwracamy szczególną uwagę na dzieci, osoby starsze oraz na wszystkich - po deszczu - istnieje niebezpieczeństwo skręceń, zwichnięć.... 

Ostatnie podejście....

Na szczycie...

Widoki ze szczytu.
Na szczycie - w tle pasące się owce.
Podziwiamy widoki ze szczytu.
Shutlingsloe jest to wzgórze położone w pobliżu wsi Wildboarclough, we wschodniej części hrabstwa Cheshire. Stoi ono na południe od Macclesfield Forest, na skraju Peak District i na terenie Peak District National Park. Strome wzgórze z charakterystycznym profilem, opisywane jest jako "Matterhorn z Cheshire". Wysokość Shutlingsloe wynosi 506 m.n.p.m, a z braku wyższych okolicznych szczytów, zapewnia nam to wspaniałe widoki na Cheshire.



Czy wiesz, że nie tylko Anglia ma swój prywatny Matterhorn? Polska również może pochwalić się szczytem, który jest określany mianem Matterhorn - to wspaniały Kościelec, który jest o 1649 m.n.p.m wyższy od angielskiego.


Po odpoczynku na szczycie udajemy się w kierunku Trentabank Rservoir. W rezerwacie tym wystepuje spora ilość różnych gatunków zwierząt i roślin. Obszar ten objęty jest ścisłą ochroną więc w wielu miejscach jest zupełny zakaz wprowadzania zwierząt. Nie dotyczy to oczywiście szlaku, którym psy mogą podążać, a miejsc, które stanowią dodatkową atrakcję dla odwiedzających....

Jeden z chronionych gatunków na terenie Trentabank Reservoir - szara czapla, Źródło: http://www.cheshirewildlifetrust.org.uk/reserves/trentabank-reservoir

Początkowo podążamy tą samą drogą, którą przebyliśmy, by po około 15 minutach odbić lekko w lewo, w kierunku cudownie kolorowych pól. Po kilkunastu minutach - około 15-20- marszu pośród pól, wchodzimy do lasu, który jest obszarem rezerwatu Trentabank Reservoir. Podążamy spokojnym, nieco leniwym tempem, podziwiając widoki...



Niestety zdjęcia nie oddają uroku kolorystyki, która nas zastała w tym miejscu...



Podążamy na Trentabank....
Pozostawiamy za sobą malownicze pola uprawne i dochodzimy do rogacza - kierujemy się Trentabank. Od tego momentu przez około 15 minut schodzimy typowo leśnym traktem. Przewyższenia nie odczuwamy, gdyż jest niewielkie, jednak wciąz podążamy w dół. Po około 30 minutach dochodzimy do miejsca, gdzie można odpocząć i posilić się. Jest to parking, z którego sporo turystów wychodzi na szczyt Shutlingsloe - jak widać to kolejny bliski punkt wyjściowy, dla tych, którym nie chce się deptać cały dzień...





  
Miejsce odpoczynku lub punkt wyjścia na szczyt...
Uwaga! W tym miejscu zakaz wprowadzania psów.


Z parkingu do samochodu - a więc do naszego parkingu mamy około 40 minut drogi. Nie jest to najszczęśliwe zakończenie, przywodzi na myśl drogę z Morskiego Oka. A więc jak się już domyślacie to 40 minut dreptania asfaltem. Choć, nie można temu miejscu zabrać uroku, bo faktycznie dwa zbiorniki wodne, które mijamy oraz otaczające nas wzniesienia i roślinność tworzą przyjemną atmosferę do marszu. Po upływie wspomnianych 40 minut dochodzimy do parkingu, tym samym zataczając około 14 kilmetrową pętlę....








Po drodze mijamy restaurację - ktoś chętny? 




...scenic areas....


I.... kończymy naszą wycieczkę ;P
Zdecydowanie polecamy tę trasę jako rodzinny spacer poprzez wzgórza Peak District. Z przyjemnością chodziliśmy ścieżkami, które pokazały nam nowe nieznane piękno Anglii - spokojnie i jakby z dala od miejskiego zgiełku, ale jakże blisko cywilizacji. Angielskie góry są inne niż te, które znamy - bardziej surowe, rozległe, ucywilizowane, ale jakby także bardziej przystępne ze względu na dowolność podchodzenia pod szczyty, ze względu na dostępność parków dla zwierząt. Choć otoczenie kamienne, surowe, to zupełnie odmienne od natury Anglików, którzy pokazali nam się ze strony bardzo przyjaznej i ciepłej....

Do zobaczenia na szlaku....
a&k&s


Czytaj także o najwyższym szczycie w Walii...


>