sobota, 7 stycznia 2017

Polana na Stołach

Dzisisaj mamy do zaproponowania mocno widokową wycieczkę w okolicach Doliny Kościeliskiej - Polana na Stołach. Odbyliśmy ją w kwietniu, jednak zamieszczamy ją dopiero teraz, gdyż miniony rok obfitował w wiele niespodzianek, które uniemożliwiły nam prace przy blogu. Oficjalnie wracamy ze sporym zasobem materiału, który mamy nadzieję, przypadnie Wam do gustu :)

Polana na Stołach 1300-1360 m.n.p.m
A więc Polana na Stołach (1300-1360 m.n.p.m). Miejsce znane i nieznane. Przez wielu omijane, gdyż będąc w Dolinie Kościeliskiej niewiele osób wybiera się, aby ją zobaczyć, a naprawdę warto - przede wszystkim ze względu na niesamowite widoki i góry na wyciągnięcie ręki. Polana leży na wapiennym masywie górskim w Tatrach Zachodnich, nad Doliną Kościeliską. Ówcześnie użytkowana była pastersko i znajdowało się na niej kilkanaście szałasów - obecnie zachowały się tylko trzy, które są pod ochorną i znajdują się w krajowym rejestrze zabytków. W jednym z nich, w 1944 roku ukrywał się Wacław Krzeptowski. Pasący na tej polanie nazywani byli zastolany lub zastolanie. Po zniesieniiu wypasu, tereny wokół polany stopniowo zarastały i nadal zarastają lasem. W 1955 roku polana miała powierzchnię około 11ha, a do 2004 roku jej powierzchnia zmniejszyła się o około 61%. Na polanie występuje kilka rzadkich gatunków roślin, np. złoć mała i wiechlina fioletowa....


Wracamy do początku wycieczki i wychodzimy z parkingu w Kirach. Początkowo drepczemy utwardzonym, suchym podłożem. Pogoda nam dopisała, była wczestno-kwietniowa pora roku, więc w oddali mogliśmy podziwiać główki krokusów, które niewątpliwie uatrakcyjniały krajobraz :) Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o Dolinie Chochołowskiej, która o tej porze roku jest ukwiecona krokusami i zdecydowanie warto wybrać się w jej okolice. Mieliśmy tę możliwość, by odwiedzić Dolinę Chochołowską podczas naszego krótkiego pobytu w Tatrach i musimy przyznać, iż powitała nas pięknie - rzesze krokusów i piękna pogoda, relację z tej wyprawy możecie zobaczyć tutaj....
Pierwsze krokusy :)

W Tatrach możemy zachwycać sie nie tylko górami....
 
 


Po okołu 20 minutach spokojnego dreptania, dochodzimy miejsca, gdzie szlak rozwidla się. Szlak niebieski, za którym zamierzamy podążać, kieruje na Halę Stoły. Znak wskazuje 1h 10 minut. Jest to czas sporo zawyżony, gdyż bardzo spokojnym tempem, z możliwością odpoczynku, robienia zdjęć, dochodzimy na szczyt w niecałą godzinę. Niebieski szlak znajduje się tuż obok Pośredniej Kościeliskiej Bramy i Lodowego Źródła. Różnica wzniesień wynosi 460m, więc czeka nas trochę drepatania pod górę. Ciekawostką jest to, iż jest to pierwszy znakowany szlak w Tatrach Zachodnich, którzy został wyznaczony w 1892 roku!!

Podążamy za niebieskim szlakiem w prawo....

Początkowo utwardzone podłoże....
Podążamy za niebieskim szlakiem. Początkowo podłoże suche i wyrównane (materiał to kliniec dolomitowy). Odcinek utwardzony, to 100 metrowy fragment drogi, który został wyremontowany po przejściu halnego w 2013 roku. Szlak był dość długo zamknięty po tym wydarzeniu, na nasze szczęście, przed naszymi odwiedzinami w tej okolicy, został oddany do użytku turystycznego.... 


Po kilkunastu minutach skręcamy w las i od tego momentu zaczynamy dreptać uważniej, gdyż zaczyna się typowo górsko-leśny trakt. Miejscami ślisko, ze względu na topniejący śnieg - kijki stają się więc bardzo użyteczne. Dla powracających do Doliny Kościeliskiej, widok okolicznych lasów może być zaskoczeniem. Takim właśnie było dla nas, gdyż odwiedzialiśmy to miejsce przed rokiem 2013, a więc przed wichurą, która miała miejsce w tym roku. Szczegóły zdarzenia możecie zobaczyć pod linkiem. Krajobraz doliny zrobił na nas piorunujące wrażenie, niekoniecznie w pozytywnym sensie - byliśmy zaszkowani skalą zniszczeń, jaką dokonała wichura, która przeszła w tej okolicy. 

Miejscami topniejący śnieg, a więc ślisko - zabieramy ze sobą kijki...
Szlak miejscami mocno zniszczony, powalone drzewa po wichurze....


Podczas wędrówki, im wyżej się wspinamy tym piękniejsze widoki możemy podziwiać. Szczególnie charaterystycznym szczytem jest śpiący rycerz - Giewont... Napewno go poznacie :) Jeśli w czasie wspinaczki zatrzymacie się na chwilę i spojrzycie w tył, możecie dostrzec Babią Górę, która o tej porze roku pokryta była śniegowym płaszczem. 

Wyłania sie śpiący rycerz.....

Giewont w całej okazałości...



Po niecałej godzinie dochodzimy do polany, gdzie witają nas charakterystyczne zabudowania  - trzy drewniane chaty. Polana miejscami pokryta śniegiem, miejscami doskonale oświetlona, a więc sporo miejsca do biwakowania. Z polany możemy podziwiać między innymi Czerwone Wierchy, Giewont oraz Kominiarki Wierch. Napewno można tutaj odpocząć i wyciszyć się... jest to swoista ucieczka od 'kościeliskiej autostrady' :)









Źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/68/Widok_z_Polany_na_Sto%C5%82ach_2.jpg





Dawniej na polanie istniały oznaczenia/ścieżka prowadząca na Suchy Wierch (1428 m.n.p.m). Obecnie jest ona zamknięta, choć my nie potrafiliśmy sobie odmówić przyjemności sprawdzenia jak obecnie wyglada ten szczyt. Wybraliśmy się więc w górę, brodząc w śniegu... Na szczyt dochodzimy w przeciągu 10 minut. Niestety, na szczycie nic nie zobaczymy, jedynie powalone drzewa i zero informacji o tym, iż dotarliśmy do Suchego Wierchu. Nie polecamy wybierać się w to miejsce, szczególnie, gdy podłoże jest zasnieżone, gdyż miejcami bardzo ślisko. Poniżej kilka zdjęć z Suchego Wierchu...



Na szczycie Suchego Wierchu...





W drodze powrotnej, której nie będziemy opisywać, gdyż jest tą samą, którą wchodzilismy do góry, spotkaliśmy przemiłą parę, która czytuje naszego bloga i z tego miejsca serdecznie Was pozdrawiamy :) Miejmy nadzieję do zobaczenia na szlaku, serdecznie pozdrowienia dla Edyty i Marcina :)


Po zejściu do Doliny Kościeliskiej zastajemy zupełnie inną pogodę, niż o poranku. Ciepło oraz dość tłocznie. Postanowiliśmy zatrzymać się na chwilkę i uwiecznić fioletowe główki krokusów. Jest ich znacznie mniej niż w Dolinie Chochołowskiej, ale są tak samo urocze :)








Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejne wspólne wyprawy :) A&S

>